Dlaczego zdecydowałam się na trening siłowy i czego obawiałam się przed pierwszą wizytą na siłowni?

Prawie rok temu gdy zaczynałam walkę o lepszy wygląd nawet nie pomyślałabym o tym, że zacznę chodzić na siłownię i trenować siłowo. Pierwszą aktywnością na którą się zdecydowałam było bieganie. Oczywiście nie zakładałam żadnej diety bądź też planu treningowego, jadłam dalej tak samo i słodziłam wszystko co tylko popadnie. Jakiś czas później trafiłam na blogi o odchudzaniu, znalazłam parę filmików z wymachami nóg i rąk z różowymi hantelkami.
W końcu zauważyłam, że te magiczne 8 min abs i te wszystkie inne śmieszne ćwiczenia nie przynoszą efektów zabrałam się za coś bardziej ,,hardkorowego" jak Insanity i ZWOW'y. 
Jednak w dalszym ciągu to było za mało, bo gdy już coś robię to robię to na 100 % i nie oszukuję samej siebie, że parę brzuszków i pompek sprawi że schudnę 10 kg. Nieustannie marzyła mi się wyrzeźbiona sylwetka, lecz nie miałam pojęcia jak to osiągnąć, bo w końcu baby nie ćwiczą na siłowni a od kilku machnięć sztangą będę wyglądać jak kulturystka.

Jakimś cudem trafiłam na potreningu i na artykuły o treningu siłowym. Długo się nad niczym nie zastanawiałam i już tydzień później miałam zamówiony zestaw hantli z obciążeniem 20 kg. Pierwsze tygodnie skończyły się na tym, że musiałam robić sobie przerwy od treningów z powodu bolących stawów, bo chciałam robić wszystko na raz. Brak ustalonego planu treningowego i co najważniejsze- brak odpowiedniej techniki sprawił, że moje ciało chciało za wszelką cenę odpocząć. Przez zerowy progres z powodu zbyt małego obciążenia uznałam, że muszę w końcu się zebrać i pójść na siłownię, bo taki trening powoli przestaje przynosić jakiekolwiek efekty. 

Muszę przyznać, że walczyłam kilka tygodni sama ze sobą żeby pójść na siłownię a na prawdę za pierwszym razem nie było tak strasznie jak myślałam. 

Oto kilka moich obaw z którymi sobie skutecznie poradziłam

  • Bałam się tak jak większość początkujących, że się tam po prostu zbłaźnię, szczególnie że nie miałam żadnej koleżanki bądź kolegi z którym mogłabym tam pójść więc postanowiłam się dobrze przygotować. Największego chojraka miałam gdy w planie były ćwiczenia ze sztangami. Przerażały mnie te wszystkie zaciski, regulacje i obciążenia, jednak z perspektywy czasu wydaje mi się to niesamowicie śmieszne. Jak sobie poradziłam? Sprawdziłam dokładnie na youtube jak należy wykonywać każde ćwiczenie, które mam zaplanowane. Przyglądałam się technice i próbowałam sama je wykonać w domu nawet na sucho. Spędziłam na prawdę wiele godzin a nawet dni na doczytywaniu jak należy poprawnie trenować. Gdy regulowałam obciążenie/zdejmowałam sztangę robiłam wszystko powoli i przyglądałam się innym na siłowni jak sobie z tym radzą. Jestem osobą w 100% niezależną więc nigdy nie jestem bezradna i rzadko kiedy zdaję się na pomoc innych, więc nikt mi nie musiał tam pomagać. Wychodzę z założenia, że jeżeli coś robię to robię to dobrze i dokładnie, bo po co poświęcać kilka godzin na machanie hantlem?

  • Myślałam, że ktoś będzie mnie zaczepiał, śmiał się ze mnie, patrzył z litością. Tak oczywiście się nie zdarzyło ani razu. Na  początku gdy szukałam swojej siłowni do której chcę regularnie chodzić zdarzało się, że ktoś do mnie zagadywał lecz każdy był dla mnie miły i pozytywnie zaskoczony, że w końcu na siłowni jest dziewczyna. Najczęściej to byli trenerzy, którzy pytali czy ćwiczę jakieś sztuki walki i dlaczego robię taki ciężki trening jak na dziewczynę. Gdy w końcu znalazłam wymarzoną siłownię to nie zdarzają mi się już takie przygody, bo wszyscy mnie kojarzą i zbijają ze mną pionę. 

  • Uważałam, że będę tracić za dużo czasu na dojazdy. Kompletnie nie rozumiem teraz jak tak mogłam myśleć. Siłownia oddalona jest od mojego domu o 5 km. Chyba byłam wtedy strasznie rozleniwiona. Teraz pokonuję ten dystans w ciągu 15 minut na rowerze. Przy okazji mam świetną rozgrzewkę i zyskuję o wiele więcej czasu niż wtedy, gdy jeździłam autobusem (do samego przystanku mam 1 km). 

  • A posiłek potreningowy? Aż godzinę po siłowni zjem?- Czasami mi się wydaje, że pół roku temu miałam pół mózgu mniej.

  • Będę brzydko wyglądać jak się spocę.- Kogo to obchodzi, to w końcu siłownia- miejsce w którym trzeba się spocić. Każdy przychodzi tam po to żeby trenować a nie żeby oceniać sylwetki bądź wygląd innych, więc nawet jak przyjdę w dziurawym t-shircie, albo różnych skarpetkach to i tak na pewno nikt tego nie zauważy a już na pewno nie faceci.


21 komentarze:

Anonimowy at: 11 sierpnia 2013 14:25 pisze...

Teraz chyba nikt nie powinien mieć obaw przed taką wizytą:)

Super:)

mokah at: 11 sierpnia 2013 14:47 pisze...

tez mam wrazenie ze mam pol mozgu mniej ;)

Anonimowy at: 11 sierpnia 2013 17:45 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy at: 11 sierpnia 2013 17:46 pisze...

Twój blog przekonuje mnie właśnie do treningu z obciażeniem na siłowni... zaczęłam od treningów Chodakowskiej i idę przez różne trenerki fitness ale widze, że to właśnie trening siłowy przynosi super efekty... Tylko u mnie niestety dojazd to jest problem i jeśli uda mi się to pogodzić z codziennymi zajęciami to na pewno skorzystam z siłowni! Ile dni w tygodniu i przez ile czasu polecasz ćwiczyć na siłowni jak na początek??

Pozdrawiam :)

workoutbodyattack at: 11 sierpnia 2013 18:00 pisze...

Uwielbiam takie wpisy. Kobiet na siłowni, szczególnie takich jak Ty, które nie boją się ciężarów, powinno być więcej. Ale jak tu przekonać dziewczyny, że od podniesienia sztangi nie rozrosną się jak facet... Już tyle bzdur wyczytałam w internecie. Ale swiata nie naprawię, a szkoda ;)

Świetny post, naprawdę. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy :)

Unknown at: 11 sierpnia 2013 18:46 pisze...

Klaudia motywujesz, dzieki Tobie zaczelam cwiczyc z wiekszym obciazeniem i ostatnio zrobilam martwy ciag z 30kg sztaga (tylkno sie nie smiej, wiem, ze to zaden hardcore:D)

Unknown at: 11 sierpnia 2013 21:28 pisze...

PoProstuFit- nie jestem żadnym autorytetem więc nie wiem ile jest najlepiej razy ćwiczyć w tygodniu na siłowni, ale ja zaczęłam od trzech i póki co tak zostało : ) Jeśli będzie za ciężko to nawet możesz ćwiczyć rzadziej żeby przyzwyczaić ciało do obciążenia.

Magda- Dzięki za miłe słowa!

Alicja FitBody- Bardzo się cieszę, że mój blog jest w stanie kogoś zmotywować :D A to że podnosisz mniej to żaden wstyd. Ja sama zaczynałam od 10 kg w mc i dalej pamiętam ten ból. Trzymam kciuki za treningi!

vegan&sport at: 11 sierpnia 2013 22:17 pisze...

Ja też dopiero niedawno zaczęłam swój trening siłowy (robię na maszynach, jak babeczka xD) i miałam dokłądnie takie same obawy jak Ty. Najważniejsze to jest się przełamać i robić swoje!

Anonimowy at: 12 sierpnia 2013 09:19 pisze...

Siłownia=babochłop, a ja chcę nim być i też ćwiczę siłowo ;) szkoda, że kobitki myślą, że się rozrosną, a Twój blog jest super, bo chyba jest pierwszym siłowym

Julia

mokah at: 12 sierpnia 2013 09:40 pisze...

wlasnie ukladam sobie trening silowy obwodowy ciezko mi to idzie ;)

Unknown at: 12 sierpnia 2013 19:37 pisze...

Hehe, pół mózgu mniej :))))
Ja też na początku pomocy szukalam w yt :)))

Ania at: 12 sierpnia 2013 22:25 pisze...

poszłabym na siłownie ale nie mam kasy na karnet :) wolę sobie na YT poćwiczyć i mam to za darmo :) heh

Anonimowy at: 14 sierpnia 2013 14:22 pisze...

Nominowałam Cię do ''The Versatile Blogger'' .

http://happyactivelifestyle.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger.html

:)

Katia at: 26 sierpnia 2013 13:41 pisze...

Ja akurat moją siłownię lubię za tą zwykłoś Miałam okazję skorzystać z darmowego wejścia do Pure i tam była parodia a nie siłownia, znaczy się sama sprzęty jak najbardziej ok, jednak towarzystwo widać ze nie było nastawione na ćwiczenia tylko na poznawanie drugich połówek. Większość to była chyba studentów w polówkach z podniesionymi kołnierzykami więcej rozmawiających o pierdołach niż skupionych na ćwiczeniach ;)

Maxi at: 12 września 2013 22:55 pisze...

Ja do siłowni dojeżdżam 30 km :) I uwielbiam sztangi i to całe żelastwo:)

Zakończyłam ostatnio trening dla początkującej z SFD i zrobiłam sobie 3 tygodniową przerwę:) Teraz znalazłam nowy trening, dobrą kontynuację, ale boję się ćwiczeń ze sztangą. Boję się że nie przy każdym treningu będę mogła liczyć na asekurację. To mnie trochę blokuje.

Trening Street Workout at: 2 kwietnia 2014 14:39 pisze...

ja tam ćwiczę na świeżym powietrzu.
Po co mam płacić za siłownię.

Dawid at: 21 grudnia 2019 11:06 pisze...

:)

Weronika Karolak at: 21 grudnia 2019 13:20 pisze...

Ćwiczenia na świeżym powietrzu? ja też jestem za! Siłownie zewnętrzne to naprawdę genialne rozwiązanie dla tych którzy nie chcą, nie mogą, nie mają kiedy zapisać się na normalną siłownię i chodzić. A tak w wolnej chwili, podczas spaceru z dziećmi mogą sobie potrenować. Za darmo, bez pytania, tłumaczenia. Po te te urządzenia właśnie są.

Wiki at: 28 listopada 2020 17:38 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
dietly at: 28 listopada 2020 17:40 pisze...

W dobie pandemii korzystanie z siłowni nie jest takie proste. Zawsze można ćwiczyć w domu, a wręcz powinno się. Grunt to mieć motywację i się jej trzymać. Jakakolwiek aktywność jest lepsza niż jej brak, pamiętajcie

Nowak at: 23 grudnia 2020 16:22 pisze...

No niestety siłownie zamknięte, więc jeśli mam możliwość to korzystam z tych zewnętrznych, bo na niektóre bez problemu można sobie wejść. Zawsze coś i zawsze są postępy. Jeśli chodzi o moje preferencje to lubię siłownie wykonane przez https://www.fitpark.pl/silownie-zewnetrzne.html

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.