Odkąd rok akademicki się zaczął to mam wrażenie, że jeden dzień trwa godzinę. Na szczęście jednak czas nie przecieka mi między palcami i staram się go w 100 % dobrze wykorzystywać. Jako, że ostatnio postanowiłam zacząć przygotowania do półmaratonu no to muszę przyznać, że idzie lepiej niż myślałam. Tygodniowy bilans to 28 km- myślę, że to na razie maksimum które mogę z siebie wyciągnąć. Nike Lunarglide spisują się najlepiej na świecie! Chyba będę im jeszcze dłuuugo wierna. O dziwo stawy nie szwankują (póki co hehe) a mięśnie mają się świetnie dzięki treningowi split.
Jedyny problem jaki teraz istnieje to, że potrzebuję coooraz więcej czasu na trening. Czasem ciężko się jest zebrać do wyjścia na dwór, ale motywacja zawsze wygrywa, szczególnie że nie ma takiego treningu po którym czułabym się gorzej niż przed.
Powstrzymać mnie może tylko choroba, ale uwaga- ja nie choruję odkąd biegam : )
Z siłowym oczywiście idzie bardzo dobrze! Zdążyłam się już przyzwyczaić do nowych gryfów, hantli i maszyn więc musiałam też zmniejszyć obciążenie np w martwym ciągu. Bardzo mi się podoba to, że mam wiele miejsca i możliwości, żeby ćwiczyć brzuch. Nie muszę na nic czekać a gdy chcę pobiegać na bieżni to mam do wyboru 15 urządzeń.
Wczorajszy trening wyglądał o tak:
przysiad 10x gryf, 10x 15kg, 10x 20kg, 10x 30 kg (+gryf 22kg)
martwy ciąg na prostych nogach 12x 20kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 8x 35kg, 8x 35kg (+gryf 22kg)
wykroki 10x 8kg, 10x 10kg, 10x 10kg, 10x 10kg (na rękę)
wypychanie nóg na suwnicy 12x sama maszyna, 12x 20kg, 10x 30kg, 10x 30kg (+20kg maszyna)
łydki na maszynie 12x 50kg, 12x 50kg, 12x 50kg, 12x 50kg
ćwiczenia na brzuch
Bardzo polubiłam wypychanie nóg na suwnicy, mam wrażenie że świetnie dobija moje nogi na treningu, za to tak strasznie znienawidziłam wykroki przez co dopadła mnie stagnacja w obciążeniu. Prędzej czy później zamienię je na bułgarską odmianę.